Ze szpikiem. 

407 posts 27 followers 14 following



Jesteś zdruzgotany w tym jednym momencie. Gdybym mogła, gdyby nie odległosci tysiące kilometrów, trzymałabym cię za rękę. Jesteś zdruzgotany, ale wcale się nie poddałeś. Mimo że nie trzymam twojej ręki, czuję to. Ponad oceanami. 

Zastanawiam się, czy naprawdę się zmieniasz. Czy w końcu lata zaniedbań, nieprawidłowych terapii, zmienianych diagnoz nie pozwolą ci się zmienić. Jesteś ciężkim człowiekiem. Miażdzysz moją wiarę w ciebie raz za razem, ale mimo wszystko zostaję. Mimo wszystkich dramatów i kryzysów cię kocham, tak jak człowiek człowieka może kochać. Jak przyjaciela. Jak brata. Jesteś dla mnie ważny. 
Wiem ile ja znaczę dla ciebie. 

Zastanawiam się, czy lata zaniedbań wreszcie się w tobie naprawiają. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że zdejmujesz z siebie kolejne łuski, pancerze ułudy w stsunku do siebie. I tej złej i tej dobrej. Nie mówisz o sobie że jesteś potworem, by potem udawać, że to wszyscy inni dokoła cię krzydzą. Mówisz, że jesteś człowiekiem. Zostajesz gdzieś w środku, nie biegając w skrajności.  Read More »


Reposted from hormeza



Przypomniał mi się pewien piękny kawałek, który poznalam kiedyś przez pewnego człowieka. 

Nie stało się nic, co przypominało mi jego. Przypomniał mi się język. 

Od paru dni moim pacjentem jest uchodźca z Syrii. Człowiek nie znający ani angielskiego, ani islandzkiego. Mówiący tylko po arabsku i hiszpańsku. Żaden z pracowników nie mówi ani w jednym, ani w drugim języku. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić mu pewnych rzeczy. Musimy porozumiewać się ponad słowami. 

Kiedy przyszedł po raz pierwszy na terapię był tak przerażonym bytem, że myślałam, że jego serce stanie. Bo można umrzeć z przerażenia. Zastanawiałam się, co ten człowiek przeszedł w życiu. Jak wielkiego musiał mieć pecha, by po wydostaniu się z piekła wojny wpaśc w drugie- piekło onkolpgiczne. Z ogromnym nowotworem na szyji, któy rósł i rósł, pożerając go od środka, tak, że zaczął przekrzywiać nawet kręgosłup.  Read More »


Reposted from hormeza

Byłam tu dość nieobecna przez ostatnie dwa miesiące poprzedniego roku. Chyba potrzebowałam oderwania, zajęcia się jak najbardziej sobą i tym, co mam tu i teraz. Zimą, przed przesilenie Yule moja energia spada. W ten piękny, kojący sposób. Ale zwijam się w sobie jak ziarno schodzące do podziemi, muszące na chwilę odpocząć od świata. Zregerenerować się. Nie było mnie za bardzo nie tylko to. Prawie przez swój zimowy sen straciłam pewna ważną relację. Na szczęście, być może, znaleźliśmy na nowo porozumienie. I zrozumienie, że ja nieraz tak mam. Bywma odcięta. Skupiona na sobie,choć nie wydarza się żadna tragedia. Skupiam się na podziemiu. Śnię więcej i nie znajduję słów. 

 

A potem przesila się. Yule, po którym jest wiecej światła. Czuję, jakby do mojego podziemia spłynęło więcej światła. Celebruję to kolejnym odpoczynkiem, hedonizmem przez parę dni. Tak zwane święta. A potem przychodzi zmiana daty. I ona nic nie zmienia, ale pozwala podsumować to, co było. Wzmocnić wdzięczność. I teraz, po niej, zostaje czekać na wiosnę.  Read More »


Reposted from hormeza

Trzy lata temu, w grudniu, nie mogłam przestać słuchać tego kawałka. 

Budziłam się nocą a ciebie nie było w łóżku. Nie było cię w mieszkaniu. Bałam się, że nigdy nie wrócisz. Że w końcu to zrobiłeś.  Zabiłeś się w ten albo inny sposób. Chodziłam za tobą do łazienki, czekałam w napięciu, gdy byłeś tam trochę za długo. 

Istny nieszczęśliwy trójkąt miłosny. Ja, ty i twoja depresja. Twoje urojenia. 

Byłeś daleki i nieobecny. Uciekałeś nie tylko nocami z łóżka, wracając, jakby nigdy nic się nie stało. Najdalszymi drogami, którymi nie mogłam za tobą pójść, chodziłeś w swojej głowie. Odgrodziłeś się murem. 

Nie płakałam przy tobie. Przytulałam twoje puste wtedy ciało, które wstawało, mechanicznie chodziło do pracy, mnechanicznie jadło, mechanicznie oddychało. Gładziłam cię po głowie, choć nieraz bałam się ciebie dotknąc. Potrafisz być przerażający. Chciałam ci mówić, że tyle lat jestem przy tobie, jestem więc i teraz. Jeśli ty krwawisz, to i ja krwawię. Jestem tu. Chciałam ci powiedzieć, ale nie miałam którędy.  Read More »


Reposted from hormeza

Zamarzło nam nasze jezioro. 

 

Spokój jaśnieje w ciemności. 


Reposted from hormeza

Dzisiaj moja bezpośrednia zwierzchniczka, szefowa oddziału radioterapii zaprosiła mnie na rozmowę. Zaskoczyła mnie. Umowę ze szpitalem miałam bowiem podpisaną do końca grudnia. 

Zaskoczyła mnie, bo myślałam, że dowiem się czegokolwiek o potenjcalnym zwolenieniu albo przedłużeniu umowy najwcześniej tuż przed świętami. Ale miała dobre wieści wcześniej niż ktokolwiek z nas zakładał. 

Zostaję w pracy. Dostałam umowę bezterminową. 

Będę już na stałe pracować na radioterapii. Na pododdziale oddziału chorych na raka. Zostaję radioterapeutką tak długo, jak będę chciała. Może i nawet do emerytury, a co! 

Jestem szczęśliwa, ale tak samo jestem w szoku. Trochę to do mnie nie dociera. 

Nie pracowałam w zawodzie przez lata zanim przyleciałam na Islandię. Zajmowałam się wszystkim innym co w szpitalu można, poza elektroradiologią. Poza radioterapią. Read More »


Reposted from hormeza

Jest mi ciężko bez powodu. Jestem zmęczona.

Ciągle staram sie zrozumieć, że też mam do tego prawo. Nawet mając swoje zazwyczaj wspaniałe, szczęśliwe życie. 

 

Mam prawo zjesienniec, zszarzeć, pokryć się przez moment szronem listopada. Jakby wiatr wywiał ze mnie całe ciepło. 

 

Nie muszę stałe afirmować życia. Przez moment stanę się Persefoną, która nie widzi światła. 


Reposted from hormeza

Większość ludzi, których poznaję, chce rozmawiać tylko po to, żeby móc powiedzieć co u nich. Jak się czują, co robią. Malo kogo obchodzi to, co ja mam do powiedzenia. Chcą być słuchani, chcą nadać komunikat i nic więcej. 

Ja, ja, ja. 

 

W dni, kiedy nie mam energii, jak dziś, jeszcze bardziej doceniam tych ludzi, bliskich mojemu sercu, ale i dalszych, lecz naprawdę zainteresowanych. 

Tych, którzy naprawdę chcą wiedzieć, jak sie czuję i kim jestem. 

 

Tylko nadając komunikaty, bez włączonego odbiornika, nigdy nie zbuduje się trwałej relacji. Nawet powierzchownej relacji. Tak buduje się tylko pomnik swojego własnego ego widzianego w odbiciu cudzych oczu. 

 

Dziękuję światu że spotkałam też tych, którzy pytają i nadstawiają naprawdę uszu. 


Reposted from hormeza

 

"And though your legs and arms may tire

and your thougths drift to those of sleeping beneath...

The physiological fact remains , while there is breath in yout lungs, you will float" 


Reposted from hormeza

Była.

Wiersz znalazłam przypadkiem na fejsie 5 listopada. Zgubiłam już autora.

5 listopada. Dzień, w którym parę lat temu zmarł mój przyjaciel, który był muzykiem. Przyjaciel, z którym godzinami słuchałam płyt z jego kolekcji. Płyt, które ja czasem wyszarpała gdzieś przypadkiem. Muzyki z youtuba w gorszej jakości. Czasem słuchaniu towarzyszyły gorące dyskusje pomiędzy kawałkami.Czasem słuchaliśmy w absolutnym milczeniu. Wszystko było jasne poza słowami, byliśmy naczyniami na emocje i dźwięki. Kochaliśmy te chwile. Kochaliśmy muzykę. Kochaliśmy siebie, jak tylko mocno można kochać przyjaciela. 

 

Brakuje mi leżenia z nim na łóżku, gdy pada deszcz za oknem i tego, jak opowiadał mi wtedy wieczorami muzykę. 

Zdążyłam mu podziękować. Dziękuję nadal. I tęsknię. 


Reposted from hormeza

2 lata bez podróży. 

I oto dzisiaj, w sabat Samhain wracam na stare śmieci. 

Kocham atmosferę lotniska. To tutaj życie jest całkowicie wyrwane z ram normalności. Ludzie witają się i żegnają. Jadą na wakacje albo czyjś pogrzeb. Na tym, w Keflaviku, zaczynałam swoją islandzka przygodę. Pracowałam tu półtora roku. Czuję się jak u siebie. I mam nadzieję, że tak samo poczuję się w Poznaniu. W moim dawnym domu. 

 

Tyle lat temu, w święto Samhain miałam nadzieję że ktoś, kogo kocham, przeżyje. Odszedł parę dni później. Pamiętam to jak dziś. Ale nie czuje bólu. Może dlatego, że dominuje we mnie uczucie ekscytacji, radości, że spotkam tych, którzy przeżyli. Którzy przyszli potem. Których kocham. Nie mogę się doczekać aż przytulę Ją do serca i tym razem nie będę się bronić, nie zaniecham ruchu.  Read More »


Reposted from hormeza



Doskonale nie wiem co dzisiaj czuję. 
Dawno nie byłam zarazem tak szczęśliwa i tak obdarta ze skóry, wrażliwa na każdy podmuch. Dawno nie czułam tak słodkiego smutku, jednocześnie będąc rozpieraną przez radość. 

Wracam, po 2 latach, do tych których kocham, choć na jeden tydzień. Przygotowałam bilety lotnicze. Sprzątam mieszkanie i wietrzę pościele w ostatnim jesiennym przebłysku słońca. 

 

Nie mogę się doczekać. I strasznie się boję, a mój strach nie ma jednego imienia. Śmieję się, a do oczu napływają mi łzy. I być może nie powinnam się pytać dlaczego to czuję, tylko pozowlić sobie czuć. Wybrzmieć każdej emocji. Może nie potrzebuję do tego umysłu. 

 

Pamiętasz, jak pewnej jesieni wirowaliśmy pod drzewami w poznańskim parku do tego kawałka, ty śpiewając, a ja fałszując okropnie, krzycząc, pytając, where is my mind. Wyrzucając zagubienie, lęki, by na ich miejsce wtłoczyć w żyły radość.  Read More »


Reposted from hormeza



Mówisz mi, że moje życie jest prawdziwą sztuką o przetrwaniu. 
Zastanawiam się przez moment.

Jeśli przetrwać oznacza po prostu przeżyć, będąc pustą skorupą w środku, to nie jest przetrwanie, o które mi kiedykolwiek chodziło. Przetrwać, mój drogi przyjacielu oznacza dla mnie co innego. 

Przetrwać to przeżyć i żyć. To żyć i nie dać zabić w sobie całej czułości do świata. Pozwalać jej rosnąć. 

Moje życie to sztuka przetrwania. Masz rację, mój przyjacielu. Myślałam o tym już wcześniej, gdy pewnej wiosny skończyłam lat 30 i musiałam podsumować w głowie pewne rzeczy. 

Mam 31 lat, w czasie których wychowałam się w domu pełnym przemocy, przeżyłam gwałt i pochowałam dwóch najbliższych przyjaciół. Wystarczyłoby. A nic mi nie jest. Zaleczam rany, tworzę blizny, które jednak nie przeszkadzają mi czuć . Nie zabraniają mi się uśmiechać. Read More »


Reposted from hormeza



Śnisz mi się. 
Niedługo wracam do mojego miasta, w którym nie byłam przez dwa lata. 
Nie jest ono jednak tylko miejscem w któym studiowałam i pracowałam. W którym kochałam i cierpiałam, byłam szczęśliwa i miałam łamane serce. Nie jest tylko miejscem w którym dalej żyją ci, których kocham, z którymi znów się spotkam, których utulę tak mocno, że zatrzeszczą żebra. Nie jest tylko miejscem, w którym pożegnałam dwóch przyjaciół, którzy zmarli, jeden po drugim. 


To miasto jest także twoim miastem, mimo że już w nim nie mieszkasz. Nie ma cię tam. Ale to w nim spotkałam cię po raz pierwszy i dotknęłam cię po raz ostatni. 


Więc śnisz mi się. 
Śnisz mi się w pełnię. 

Oddalamy się od siebie i zbliżamy. Nasza relacja jest pełnią i nowiem. Rozmawiamy nieraz co dzień, nieraz milczymy całym długim tygodniem.  Read More »


Reposted from hormeza



Zasady są proste gdy  codziennie spotykasz umierających ludzi pracując w szpitalu. 

Patrz tak, żeby dostrzegać. Prosto w oczy, nie uciekając wzrokiem. Źrenica powinna napotykać źrenicę w spotkaniu z drugim człowiekiem. Widzieć. Oto to powinieneś robić, patrząc. Widzieć naprawdę. Nie nakładając filtrów na zmarszczki, drżenie rąk, smutek i przerażenie. Nie udawać, że coś jest przeroczyste. Oto stoi przed tobą drugi człowiek. Zobacz go. 

Słuchaj tak, by naprawdę usłyszeć. Rozmawiaj, by przyjąć i zrozumieć cudzą historię- nie po to, by odpowiedzieć. Większość rozmów które obserwujesz to wymiana informacji. Ludzie nasłuchują wiadomości by móc nadać własny komunikat- a nie by naprawdę usłyszeć. Naucz się więc słyszeć, całą sobą. By móc przyjąć historię drugiej istoty i otulić ją czułością. Spróbować zrozumieć, choć nigdy przecież nie założysz cudzych butów. Włóż w to wysiłek, widząc w słowie nie tylko słowo, ale żródło i wszystkie cienie znaczeń, emocje skrywane za sylabami złożonymi w logiczną całość. I nawet jeśli nie wszystko dotrzeżesz, to nie szkodzi.  Read More »


Reposted from hormeza

To na tej scenie w Harpie, w Reykjaviku przez ostatnie półtora godziny grała Björk wraz z islandzka orkiestra smyczkową. 

Jej postać w sukni wyglądającej jak piana morska. Ruchy. I przede wszystkim jej głos. Na żywo przeżywa jeszcze bardziej. 

I tak, zagrała jeden z najważniejszych dla mnie kawałków. Bo przecież jestem tylko fontanna krwi w kształcie dziewczyny. 

I tak, błędem było malowanie oczu na czarno, jakby dymem, bo jęk głos sprawił, że jakieś szkło we mnie pękło gdy zaśpiewała Isobel i z kącików moich oczu pociekły łzy. 

 

Smyczki i jej przeszywający głos. To jeden z najpiękniejszych koncertów, na jakich byłam. I mimo wcześniejszego przelotnego smutku czuję gdzieś szczęście, pod milionem innych emocji. 

 

Było pięknie. A dzisiaj w nocy prorokują cudowną, silną, tańczącą zielona zorzę. Będziemy na nią czekać.  Read More »


Reposted from hormeza



Tori Amos wróciła do mnie jesienią. Brzmi tak samo jak przed laty, tak samo wdziera się do serca. Opowiada swoją historię, ale ja w jej słowach mogę znaleźć znów część swojej. 

"I've been hiding your ashes 

Under the tree house"

Od kiedy mieszkam na Wyspie,  snieg w listopadzie nie zamraża mi serca, opadając lepkimi płatkami na język, a trafiając do wnętrza. Stał się normalny, stał się faktem. 

Nie mam tu wielu drzew, ale nadal to z nimi rozmawiam o twojej stracie. O twojej śmierci. Odszedłeś najdosłowniej, zostawiając mi tyle pięknych wspomnień i skojarzeń. 

Jej rude włosy jak zaczerwienione drzewa, wysoki głos i nadchodząca zima. Wszystko tego wieczoru połączyło się w ciebie. 

Odszedłeś i brakuje mi ciebie, zawsze będzie. Czas tego nie leczy.  

Czasem ta pustka uderza we mnie, aż zabiera mi oddech. Boli. Ale nauczyłam się żyć z tym bólem, jak z każdym innym. I nauczyłam się szczęścia obok bólu. Zresztą....ty zawsze wiedziałeś, że tak będzie, prawda? Znałeś moją naturę, która nie umie się oddać pustce i rozpaczy.  Read More »


Reposted from hormeza

Wyhodowanie palmy kokosowej z orzecha trwa ponoć około pół roku. 

Najpierw trzeba moczyć orzech w odpowiednio cieplej wodzie przez dobę albo dwie. Potem wsadzić czule do szczegolnych mieszanek ziemi, perlitu i włókien, odpowiednio wilgotnych. Trzymać w wilgoci, cieple, można w ciemności. Istnieje cień szansy, że wiosną pojawi się kiełek. 

 

Usłyszałam już, że jestem trochę szalona. Że "chce mi się tak bawić". Może i jestem. Mam w sobie coś z wariactwa. A może to buzująca krew czarownic, które muszą zawsze czuć krąg Życia - Śmierci - Życia. Dotykam codziennie umierających. Zawsze muszę też coś powoływać do życia. 

 

I chce właśnie teraz. Właśnie tuż u progu zimy. W pierwszy jesienny nów pragnę zasadzić, zasiać coś w mroku. Twardy, pozornie martwy jak kamień kształt, który być może właśnie w ciemności obudzi się i zacznie żyć. To pozornie jałowe ma w sobie najwięcej potencjału. Możliwości witalnych. To ciche, nieporuszone i chropowate być może obudzi się. Wystarczy czasem, w największym mroku, dać szansę życiu. I może właśnie o tym będzie ta zima.  Read More »


Reposted from hormeza

Dostałam przedłużenie umowy na kolejne 3 miesiące. Ponoć budżet szpitala nie uwzględnia póki co dlugterminowego etatu. Zobaczymy, jak to będzie w nowym roku. Dlatego mam kontrakt do końca grudnia.

 

Niby nie brzmi to źle, przecież nie zwolnili mnie od razu. Nadal zarabiam więcej, niż wynosi zasiłek. Praca na radioterapii pięknie będzie wyglądała w CV. Wszyscy ponoć chcą, żebym została. Mówię coraz więcej po islandzku i wreszcie dostałam licencję.

Faktycznie, w moich oczach nawet jest tu za dużo personelu. Ale i tak m wrażenie, że zrobilam coś nie tak i przez to nie dostałam stałej umowy. Wbrew zapewnieniom szefowej o budżecie, myślę, że to moja wina. Nie sprawdziłam się na tyle, żeby zostać już na zawsze. 

Niby nie wyszło źle a ja nie umiem się cieszyć. I mam silne przeczucie, że z wybiciem 2022 będę mogła znowu schować się w domu, być bezrobotna. I będę znów musiała wymyślić, co dalej robić ze swoim życiem. Po raz kolejny.  Read More »


Reposted from hormeza



Sobotnio łagodnieję. 

Zapach domowego placka drożdżowego z fioletowymi śliwkami. Skarmelizowane zielone gruszki z błękitnym serem. Pomarańcz dyni. Biel mąki. Jasna żółcień masła. Farby kuchenne. 

Zapach, faktura. Wszystkie przemieszane w wyjątkowej alchemii.

Kolory żóltego jesiennego światła, spokojna muzyka tła. 

 

Tworzyć tak można tylko, gdy towarzyszy nam czułość. Gdy w twór chcemy przelać całą swoją miłość. Wtedy w tworzeniu, zwykłej prozaicznej czynności gotowania zjawia się spokój. I gorycz migdału nawet staje się słodka. 


Reposted from hormeza