Wyhodowanie palmy kokosowej z orzecha trwa ponoć około pół roku.
Najpierw trzeba moczyć orzech w odpowiednio cieplej wodzie przez dobę albo dwie. Potem wsadzić czule do szczegolnych mieszanek ziemi, perlitu i włókien, odpowiednio wilgotnych. Trzymać w wilgoci, cieple, można w ciemności. Istnieje cień szansy, że wiosną pojawi się kiełek.
Usłyszałam już, że jestem trochę szalona. Że "chce mi się tak bawić". Może i jestem. Mam w sobie coś z wariactwa. A może to buzująca krew czarownic, które muszą zawsze czuć krąg Życia - Śmierci - Życia. Dotykam codziennie umierających. Zawsze muszę też coś powoływać do życia.
I chce właśnie teraz. Właśnie tuż u progu zimy. W pierwszy jesienny nów pragnę zasadzić, zasiać coś w mroku. Twardy, pozornie martwy jak kamień kształt, który być może właśnie w ciemności obudzi się i zacznie żyć. To pozornie jałowe ma w sobie najwięcej potencjału. Możliwości witalnych. To ciche, nieporuszone i chropowate być może obudzi się. Wystarczy czasem, w największym mroku, dać szansę życiu. I może właśnie o tym będzie ta zima.
Trzymajcie kuciki za moje orzechy. Może któryś się obudzi. W ciemności jest o wiele więcej nadziei, niż widzimy na co dzień szeroko otwartymi oczyma.
Reposted from hormeza