Ze szpikiem. 

407 posts 27 followers 14 following

 

Nieraz myślę, że odpowiednie piosenki, wiersze,  odpowiednia sztuka, znajdują nas wtedy, gdy ich najbardziej potrzebujemy. 

I znowu przyszło do mnie, przypadkiem, w radiu. Florence chyba w ostatnich latach najczęściej ratuje moje ego, szczęście, mój spokój.

I am King.

 

Po tym, gdy przed snem zabolało małą igiełką, a przez bezsenność urosło do absurdalnych rozmiarów. Po tym, gdy w nocy myślałam o tym, ze to niczyja wina, tylko moja własna. I to prawda.Bo nie umiem pewnych rzeczy wyrazić. Bo jestem też nadmiernie dumna. Bo życie nauczyło mnie dzielności, śmiać się tam gdzie krwawię. Życie nauczyło mnie, że potrzebuję być potrzebna, ale ostatecznie radzę sobie sama. Prawdziwie.

( choć zawsze, zawsze jest przecież On )

 

I am King

 

Mój zmarły przyjaciel mówił, że nasze dusze są jak ogrody. W nocy zrozumiałam, że pewne feragmenty naszych opowieści są z kolei jak dzieci. Czasem chcemy oddać je na moment pod opiekę komuś, by samemu odpocząć. Ale czasem wracają głodne i z rozbitym nosem. Zaniedbane. Raz, drugi, trzeci. W końcu przestajemy. I to jest w porządku, bo nie mamy prawa od nikogo oczekiwać, że się nimi zajmie. Co więcej, możemy nadal dobrze się razem bawić, odkładając dzieci na półkę.  Read More »


Reposted from hormeza

 

jeszcze zakwitnę. 

 

 

(tym razem bazgroł własny)


Reposted from hormeza

 

 

Weekendy są czasem najgorsze. 

W tygodniu chodzę do pracy, maluję, czytam, mówię do roślin i jestem dla siebie dobra. W weekendy to gubię. Przytłacza mnie, że tak wiele czuję. To, co zepchnąć udaje się w głąb, gdy jestem ruchomym celem, nagłe wylewa się w dwójnasób. Nie wiem dlaczego. 

 

Może w piątek za dużo wypiłam. W sobotę było jeszcze tak pięknie, namiętnie i czule we dwoje. A potem coraz niżej. Niżej. 

Nieprzespana noc. Rano poczułam, że...nie czuję nic. Po raz pierwszy w życiu nie czułam nic. Nic. Pustkę. Przeraziłam się. Płakałam o poranku, nie czując nic. Krzyknęłam w jakiejś histerii, kochanie, nie czuję!

Ja zawsze przecież czułam za dużo. 

 

I wtedy On, jak zawsze przy mnie, zapakował mnie do auta. Zawiózł nad klif, nad ocean, żeby podziwiać wschód słońca. Jak zwykle On zajął się mną, gdy ja już nie mogłam. Gdy już doszłam do granicy, gdy nie mam siły.  Read More »


Reposted from hormeza

 

Jestem, gdy nie ma nikogo lepszego w danym momencie. Jestem, gdy jestem jedyną opcją zapełnienia czasu. Jestem, gdy oprócz mnie -wyborem jest tylko pustka. 

 

Zdaję sobie z tego sprawę. Towar zastępczy,do użytku, do usług. Wczesnym porankiem i późną nocą.

 

You don't see me at all. 


Reposted from hormeza

Czytając stare, nigdy nie wysłane listy, zrozumiałam, że popełniam ciąglę te same błędy, ciągle boję się tego samego i niczego się nie nauczyłam. 

Jeśli WIEM, nie ma w tym żadnej magii. Ciągle tkwię w tych samych historiach i nieustannie na te same sposoby, tym samym ludziom pozwalam łamać sobie serce. Jestem szewcem z krzywymi igłami, gdy je zszywam.

Jedyne wytłumaczenie? Najwyraźniej tak jest mi dobrze. Lepiej, niż gdyby nie było wcale. 


Reposted from hormeza



Wracając w sztormie, po pracy, miałam ochotę kupić kolejną paczkę papierosów. Zamiast tego poszłam znów wszystko wybiegać. Brzmi jak kolejny banał- "idź pobiegaj". Nigdy nikomu tego nie doradzę. Pierdolę złote rady i brukowanie nimi piekła. Po prostu czasem mi pomaga. Wywiewa ze mnie smutek, wywiewa ze mnie złość. Muszę czasem zniszczyć ciało w szalejącym islandzkim wietrze, czuć sól na ustach, od której popękają mi wargi. Blisko zniczenia. Blisko więc życia. Jedno przeplecione z drugim. 

W końcu powiedzałam przecież "wystarczy". Dość tego niszczenia, dość tego dramatu który zatruwa też innych. Przyjaźń odwieszona na kołek po ponad 10 latach bliskości- ale i wzajemnego ranienia. Rozwód za porozumieniem stron. Papiery podpisane. 

Mam kolejną wyrwę w sercu. Ale jestem też tak kurewsko wolna. Jedno nie wyklucza drugiego.  Read More »


Reposted from hormeza

 

 

Usłyszane w ukochanej audycji radiowej od razu wstrzeliło się w serce jak pocisk. Czekałam kilka tygodni, by móc posłuchać ponownie. Sprawdzić,czy serce tak samo mocno zabije przy meorecytacji, którą ja sama mogłabym wygłosić. 

 

Jeśli mam powiedzieć to piosenką, od jakiegoś czasu wybieram tę właśnie. Powiem ci to, jeśli zechcesz posłuchać. 

Bo ta piosenka znalazła mnie w momencie,gdy najbardziej jej potrzebowałam. To muzyka i poezja tego momentu, tych paru tygodni. Która pozwala przetrwać. Która pozwala powiedzieć, gdy zabraknie mi słowa i odwagi. 

Znalazłam tę poezje. I siebie na nowo odnajdę, tak pieknie na opak, z miłością, choć znów,  z nadłamanym sercem. 

Bo ja też taka się sobie znalazłam już kiedyś i na nowo się znajdę. 

Taka żywa. 

Taka swoja. 

Latałam. 


Reposted from hormeza

Tak bardzo nie istnieję że nie ma po mnie śladu ( od lat wmawiano mi, ze ciało z ciałem nigdy się nie dotknie, zawsze zostanie nieskończona przestrzeń pomiędzy).

Gdy listopadowe mgły zmieniają się w zamarznięte postaci przyszłości

(wiedziałam już latem, co będzie majaczyć na szybach malowanych mrozem, zapisałam to płaczem po cichu, krwią i niewidoczną blizną na skórze pomiędzy udami gdzie najlepiej przyciąć życie)

Nawet nie boli mnie serce.

 

Już go nie mam, co tam, zaginęło w życiu.

(listopad, idealna pora,by się go pozbyć. wtedy, wtedy i wtedy umarło)

Sama tym razem maczałam palce w tej egzekucji zanim je zjadłam

uprzedzając cudzy apetyt.

Było obrzydliwe. 

 

Rozmyło się za wiele z deszczami w tym roku  ( ponoć zmarłam nie tylko ja, padło wiele pardw, nie wytrzymując tej wilgoci) Read More »


Reposted from hormeza

 

 

Długie zachody i wschody słońca, a pomiędzy mrok. To w nim można najwięcej odnaleźć, mimo że mówią, że najtrudniej go przetrwać. 

Ciemność i zimno może otulić, dając spokój. 

Nie wszystkie rośliny przetrwają zimę. Też te schowane w domu, mimo że zapewniam im ciepło, daję wodę, doświetlam sztucznym światłem, które ma zastąpić słońce.

Czasem jestem na siebie aż zła, gdy zostaje tylko suchy patyk, z jednym liściem. Czy to moja wina?Czy za mało dbam? Czy przelałam korzeń, kochając za bardzo, aż zaczął gnić?  Powinnam się go pozbyć, gdy mnie tak przygnębia swoim widokiem. Bo gdy odchodzą, zamierają, moje serce też zastyga. Wkrada się w nie huczący wiatr. Czasem jestem  zła, bo powinnam zdjąć je z widoku, postawić na mrozie przed domem, zostawić i pozwilić im umrzeć. Ale nie potrafię. Nie zajmują wiele miejsca, mówią sobie. Niech stoją. Może do jednego liścia dojdzie kolejny. I kolejny. I nikt nie zauważy, kiedy stała się wiosna.  Read More »


Reposted from hormeza



Są dni, w których myślę, że nie ma we mnie niczego. Jestem iluzją, jestem pustą wydmuszką, na którą nabierają się niektórzy ludzie. Mam pospolitą twarz. Moje ciało jest żartem z kanonu. Jestem trochę inteligentniejsza niż wskazuje przeciętna, ale nie ma we mnie żadnej genialnej iskry. Nie jestem specjalnie zabawna. Czuję się nikim i pytam z uporem Męża, dlaczego mnie kocha. Bo kocha już 14 lat. Miłość nie wybiera, a ja staram się docenić to, że nadal przy mnie jest i wcale go nie nudzę. Często myślę, że szybko można mieć mnie dość. Męczę. Spycham w dół, choć chciałabym pociągnąć w górę. 

Jestem przezroczysta. 

Czasem myślę, że ludzie zostają przy mnie tylko dlatego, że mam dla nich miejsce w sobie, bo jestem pustką. Potrafię zrobić im miejsce w sobie, bo w sobie nie mam nic. 

Mam tylko trochę ciepła. Trochę więcej niż inni, myślę sobie. I potrzebuję być potrzebna. Dlatego tak łatwo oszukuję, bo moje ego musi się nakarmić. To nic ładnego. Mam za dużo czułości, którą pragnę rozdać, bo pęknę. I lpróbuję zmazać dawne grzechy, bo mam w sobie też nieraz tyle brudu. Nie jestem dobrym człowiekiem. Wiele we mnie jest wciąż mokrym obrazem, który plami, gdy tylko się go dotknie. Nieraz chciałam pokazać tę plamę, a boję się kogoś tym skrzywdzić. Dawne historie, dawne grzechy. Szukam dobra, widzę to w innych ludziach- a sama cały czas mam krajobraz zarośnięty chwastem, zamiast pięknym kwiatem. Wstydzę się tego. Ale mimo wszystko nadal w tym pejzażu jest ciepło. Tak to pogodzić?  Read More »


Reposted from hormeza

 

 

Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart

A czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart

I zapominać chcę tak często jak się da

Że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart


Reposted from hormeza

 

Ta noc bezsenna? To przez wiatr. 


Reposted from hormeza

Lady Lazarus, Sylvia Plath

Znów to zrobiłam

Co dziesięć lat

Udaje mi się -

 

Żywy cud, skóra lśni się

Jak hitlerowski abażur,

Prawa stopa

 

Przycisk,

Twarz bez rysów, żydowskie

Cienkie płótno.

 

Wrogu mój

Zedrzyj sobie ze mnie ręcznik.

Czyżbym wzbudzała strach?

 

Nos, oczodoły, zębów pełny garnitur?

Jutro

Nie będzie mi już czuć z ust.

 

Wkrótce, wkrótce

Ciało, które żarła czarna jama

Poczuje się na mnie jak w domu,

 

Uśmiechnę się jak dama.

Mam niespełna trzydzieści lat.

I jak kot muszę umrzeć dziewięć razy.

 

To byl Trzeci Raz.

Co za bezsens

Unicestwiać tak każdą dekadę.

 

Milion włókien.

Pogryzając fistaszki tłum

Pcha się, by

 

Patrzeć jak mnie odwijają starannie.

Strip - tease monstr.

Panowie, panie

 

Oto moje ręce

Moje uda. Tak

Może i zostały ze mnie tylko skóra i kości,

Read More »
Reposted from hormeza

Koleżanka z pracy, zanim odeszła do innej pracy, przyznała  się że nie może wytrzymać na onkologii głównie przez to, że wracają. 

 

Poznałam go w marcu. Rak płuca. Pochodzi z Polski, jak ja i nie pozwala mówić do siebie per "Pan". Nie dzieli nas wcale tak dużo lat. 

Pamiętam jak się cieszył, gdy myślał, że jest zdrowy. Wrócił niedawno. Przerzuty na żebrach. Kilka zabiegów. Wrócił dzisiaj. Przerzuty do mózgu. Zaczyna leczenie w przyszłym tygodniu,  dzisiaj robili mu maskę. Wiemy, że umrze. Targujemy się tylko, kiedy. 

 

Najgorzej jest, gdy wracają. Spotykam go na korytarzu. "Dobrze cię widzieć ". Usłyszałam od niego kolejny raz. Zawsze dobrze mi się z nim rozmawiało. Jest skromny i miły. Ma coś przyciągającego w spojrzeniu. 

Zamiast na lunch, poszłam z nim zapalić. Mój żołądek nie potrafi przyjąć dzisiaj jedzenia. Okazało się, że płuca potrafią przyjąć dym, choć miałam przestać. To już żaden sekret.  Read More »


Reposted from hormeza

Utknęłam jedną nogą w potrzasku początku listopada, choć udawałam, że te sidła potrafię ominąć. 

 

Opłakać trzeba:

To co stracone

To czego nie mamy

To czego nie dostaniemy. 

 

Wszystkie skapujące powoli po twarzy łzy są iluzją, bo nic nigdy do nas nie należy. Twój ból i fantasmagorie nie mają znaczenia. 

Jestem transparentna. 


Reposted from hormeza

Stracisz, zanim zyskasz. 

Wierzyłaś w niemożliwa opowieść,którą utkałaś sobie w głowie. No i po co? 


Reposted from hormeza



Potrafić kochać- to za mało. 
Przepraszać w duchu, że nie można więcej. Odczuwać ból, nie mogąc dać, choć chcąc. 

Ciągle próbować, wlewając krew w piach.


Reposted from hormeza