Nieraz myślę, że odpowiednie piosenki, wiersze, odpowiednia sztuka, znajdują nas wtedy, gdy ich najbardziej potrzebujemy.
I znowu przyszło do mnie, przypadkiem, w radiu. Florence chyba w ostatnich latach najczęściej ratuje moje ego, szczęście, mój spokój.
I am King.
Po tym, gdy przed snem zabolało małą igiełką, a przez bezsenność urosło do absurdalnych rozmiarów. Po tym, gdy w nocy myślałam o tym, ze to niczyja wina, tylko moja własna. I to prawda.Bo nie umiem pewnych rzeczy wyrazić. Bo jestem też nadmiernie dumna. Bo życie nauczyło mnie dzielności, śmiać się tam gdzie krwawię. Życie nauczyło mnie, że potrzebuję być potrzebna, ale ostatecznie radzę sobie sama. Prawdziwie.
( choć zawsze, zawsze jest przecież On )
I am King
Mój zmarły przyjaciel mówił, że nasze dusze są jak ogrody. W nocy zrozumiałam, że pewne feragmenty naszych opowieści są z kolei jak dzieci. Czasem chcemy oddać je na moment pod opiekę komuś, by samemu odpocząć. Ale czasem wracają głodne i z rozbitym nosem. Zaniedbane. Raz, drugi, trzeci. W końcu przestajemy. I to jest w porządku, bo nie mamy prawa od nikogo oczekiwać, że się nimi zajmie. Co więcej, możemy nadal dobrze się razem bawić, odkładając dzieci na półkę. Read More »
Reposted from hormeza