Ze szpikiem. 

308 posts 25 followers 14 following

 

Oczywiście, że pamiętam wszystko. Pamięć to moja skaza, głęboka szarama na muszli tego wszystkiego, co w sobie mieszczę. 

Kto umie rozmawiać z ostrygą, kto wydobywa z niej wszystko na powierzchnię, zamiast zjadać ją z ochotą wysokiej society? Kto znajdzie perłę?

 

Ja na przekór teoriom pamięci, pamiętam wszystko. Zmieniam? Ale nawet, fizyczny ból. Smakuje wedzoną rybą zamordowaną o świcie w porcie. Może właśnie dlatego się nie boję. Już nie. 

 

Tyle razy biegłam. Jestem taka zmęczona.

Nie potrafię przestać. Czy ktoś to widzi?

 

Biegnę, żyję. Choć tyle czasu nie było ani kroku. 

Właśnie dlatego, w resztce ciemności, dlatego biegnę ku oceanom. Dlatego zanurzam się w nich bezwstydnie, nago. Mróz? Tylko pobudza do dalszego pędu. Moja krew to rwące górskie rzeki. Jestem kobietą jezior i bagien, mam w sobie wodę, której nie pojmiesz, jeśli jej nie posiądziesz. Read More »


Reposted from hormeza

 

Piękno, którego wcale nie muszę ci wyjaśniać. 


Reposted from hormeza



Powtarzam więc sobie sama:

Najlepszą i jedyną słuszną decyzją nieraz jest odpuścić to, co krzywdzi, choć zrezygnować- też tak bardzo rani. Najlepszą decyzją jest odejść. 

 

Przeszłość nigdy się nie powtarza. Ta rzeka płynnie nieustannie, złączeni z jej biegiem zmieniamy się, gdy tylko na to pozwolimy. Możemy wybierać tylko to samo, gdy coś w nas tęskni za dawnymi deskami seny tego teatru. Musimy być mądrzejsi o nowe role. Nowe spekakle które rozegramy z największym pięknem i cudem. 

 

Żadna poezja tego nie wyłumaczy, tego nie zmieści. Jest dosadnośc ciała i jego intuicji płynącej z głębi trzewi. Nie ma większej mądrości jak słuchać. Słuchać i słyszeć. 

 

Powtarzam sobie to, co wiem, bo tak wiele się nauczyłam. Mimo bezsennej nocy pamiętam, jak odejść, odpuścić, daje ulgę. Pamiętam tamten oddech. Lekki.  Read More »


Reposted from hormeza

No i co ja mam zrobić z tym całym bezsilnym lękiem? Gdzie go schować? Gdzie pomieścić? 

 

Nie chcę, by znowu wszystko upadło tak zwyczajnie na podłogę i roztrzaskało się na miliony drobnych kawałków.  A nie mam jak cię złapać. Stoję tak daleko. 


Reposted from hormeza

 

 

Pora zmyć z siebie ciepło. Pora wracać.  

 

Jesteś dla mnie heim. Jesteś dla mnie heima. 


Reposted from hormeza

 

 

Ten umierajacy chlopak 

Ulepiony cały w wody zimnego Atlantyku

Powiedział mi, że moje oczy są koloru oceanu. I jest ta jedna magiczna sztuczka, którą pojmą tylko niektórzy. 

 

Gdy zmienia się ich barwa- wszystko zależy wcale nie od tego, jakie niebo się w nim odbija. Ale jaką pogodę noszę w sobie. 

 

Wszystko pochodzi z głębi. Jak jesienne meduzy, podwodne galaktyki które

Przez chwilę tylko

Wypływają spojrzeć co istnieje poza mokrym światem  

Ta jedna myśl - czy dla nich to pod czy nad? 

Nocne niebo, jakie niepojęte dla nich ma dno? 

 

Co widzisz pod moją powierzchnią? 

Co leży w ciemności poza odbitym światłem? 

 

Twarde i łamliwe kości uplecione z przeszłości

 wielkiego wybuchu

Wilgoć meduzy wyrzuconej na piach 

 

Zanurz się we mnie. 


Reposted from hormeza

Anna Ciarkowska, "Chłopcy których kocham"


Reposted from hormeza

 

Kocham aż boleśnie światła świtów 

Rozpękniete jak dojrzały owoc granata

Pestki rozsypane w piasku 

 

Chcę to przeżywać ciągle na nowo

Od nowa 


Reposted from hormeza

 

Czuję się dzisiaj nie tak, jakby tylko wciągnięto mi śruby z kości, gwoździe z łapy. 

 

Czuję się, jakby ktoś wyciągnął mi długi cierń, który od miesięcy tkwił w sercu. Załatał dziurę w płucach, przez którą uciekało mi powietrze. 

 

To koniec. To początek. 

 

Moje serce czuje się banalnym ptakiem wreszcie wypuszczonym z klatki. Bojowym rudzikiem, szczebioczącym szczygłem, pikującą z kamiennej wieży pustułką. Moje serce jest tym zielonym dzięciołem, którego uratowałam niegdyś, jako dziecko, gdy złamał skrzydło. 

 

Mogę odlecieć, nie mam ciężaru u szyji. 

W tym slońcu dzisiaj, widząc horyzont- dawno nie czułam się tak wolna. 


Reposted from hormeza




 

Moja babcia powiedziała kiedyś: będziesz jak ja. Twoja matka jest za słaba i nic z niej nie będzie, jest krucha. Twoja siotra ma już inną krew. Bedziesz ty. Bo nie ma innego wyboru. Też nie masz. Nigdy nie urodzisz chłopca który przeżyje. 

 
Ja postanowiłam nie urodzić już niczego. To zatrzyma się we mnie, na mnie. 
 
Moja babica powiedziała kiedyś: z Bogiem trzeba w zgodzie, ale to co robisz, to między tobą a ludźmi. Z Bogiem w zgodzie, ale nic mu do tego, co robisz. Bóg jest mężczyzną. Nie zna się na babskich sprawach. 
 
Ja nie wierzę w jej Boga żadnego. Kłamałam na pierwszej spowiedzi, mam z tym Nieistniejącym na bakier. Co z ludźmi, to z ludźmi. Nie wierzę w żadnego z bogów. Już nie. 
 
Moja babcia nauczyła mnie odczyniać uroki rzucane przez złe języki i stawiać tarota. Obtaczać głowę jajkiem, zeby wyjąć z niej niedobre myśli, a potem połykać samo żółtko albo nakarmić nim kury. Z flaków czarnych kur można było wywróżyć przyszłość. Moja babcia pokazała mi jak grzebać w wątrobie królików i jak gotować wywary z czerwonej koniczyny. Miałam mniej niż 10 lat, ale ona wiedziała ze ma mało czasu. Była za stara. Miałam 11 lat i patrzyłam jak umiera, mając 91 lat. To jedyny grób,  o który mogłabym dbać. Już go nie odwiedzam. Lubię stare cmentarze, ale nie liczę się z grobami.  Read More »

Reposted from hormeza



Po mroku nadeszła pora jasnego słońca.

Brak nocy- nie czuję się gotowa. Znikną znów gwiazdy, zniknie księżyc. Nie jestem gotowa. Za mało widziałam w tym roku tańca zorzy na czarności nieba, zamknięta. Gdzie uciekły te miesiące? Jakim cudem to już lato, jego pierwszy dzień tuż- tuż?

W zamrożeniu, w zamknięciu, w przestrachu. 

Zgubiłam rytm, w którym co roku na nowo wyrastam, jak pęd wieloletniej rośliny, jak wierzba puszczająca pył z małych  kotków na wiatr. 

Kiedy to?Jak to? A jednak. Tyle słońca. Krzyk mew powrócił za oknami. 

Czy jestem gotowa?

Muszę. Nic to. Zatrzymana, nie zatrzymam świata. Uparte powtarzalności,, wirowanie wokół tej samej osi od nowa. Noc bez dnia, dzień bez nocy, codziennie jednak wschód i zachód. Co roku ciepło i zimno. Smutek i zmęczenie, euforia i wybuch. Cykle na zewnątrz, cykle we mnie.  Read More »


Reposted from hormeza

 

 

Good things come to those who learn to wait

Wait for the sun to fall into the world

One by one we watch the stars blossom above

 


Reposted from hormeza

A najbardziej chętnie to bym sobie z tobą pomilczała.


Reposted from hormeza

 

Zawsze. Już zawsze. 

Nigdy nie wiem, gdy mnie zaskoczy. Ten właściwie zwykły obraz, tak znany. Ten, w który już kiedyś wpatrywałam się przed laty, dyskutując, czy można zrobić z tego dramat. 

Ten, który, śmiałam się z tamtymi ludźmi, powinnam sama namalować. 

Za każdym razem, gdy zobaczę ten właśnie obraz, poczuję ukłucie pod żebrami. Wyszepczę z bólem "Van"- nie myśl jednak, że myśląc o autorze. Przeczuwasz, że tak nie jest, prawda? Nie można mieć tego rodzaju łez w oczach, myśląc o holenderskim pacykarzu.

Więc tak. Do końca życia, gdy zaskoczy mnie tak po prostu, gdzieś w sieci, w książce,  poczuję ból w  miejscu, gdzie kiedyś była spora część serca- a została tylko krzycząca pustką dziura. 

Ta dziura jest mi potrzebna. Ta dziura sprawia, że reszta tak żarłocznie obrosła mięsem życia.  Read More »


Reposted from hormeza



When it's said in the dark
And you know it's always there
When it's dead in our heart
But your mind is unafraid
When it's said in the dark
And you know it's never coming back
When it's there in your heart
In your mind you set it free



Reposted from hormeza

Mi samej nieraz ciężko siebie nosić. 

Nie chcę być ciężarem jeszcze i dla Ciebie. 


Reposted from hormeza

 

Nie. Nie przestanę śpiewać. 


Reposted from hormeza

 

Wsiąść zanim ostatni autobus odjedzie z przystanku. 

 

Gdzie mnie zabierzesz? 


Reposted from hormeza




Za zasłoną deszczu wyczuwam ten zapach. Jest, oto jest, oto i tu dotarł. Sprowadza na mnie szaleństwo. Ten niepokój, gdy woła zew, gdy chcesz wyjść, ale nie możesz! Musisz czekać!  A przecież tuż za ulicą, za dwoma, jest. Błękit, szarość, czerń nawwt, jak czarne oczy. Jest szum i to, co widać najgłębiej, najłebiej, gdy patrzy się, nie widząc. Całą zimą tęskniłam, bo zimą przecież wszystko jest inne. Sztormowa szarość, krzyk fal, mewy jak duchy. Niedobitki kaczek jak pokutnicy, czekający na otwarcie bram bogatego miasta. Piękno surowości. 

Każdego dnia jesteś inne. 

Kochanko duszy i kochanku serca mój. 

Co roku chodziłam nad ocean, co dnia, by sprawdzić- oto ten dzień, gdy się obudziłeś. Witaj, przyjacielu. Witaj, moja własna Persefono. Zapisywalam co roku w kalendarzu ten dzień, gdy poczułam. To jak sole trzeźwiące podstawione pod nos, choć to subtelność, tylko jedna nuta. Ale pobudza, rozszerza źrenice. W słonej zimności- strumień ciepła. Zgnilizna glonów. Rybi trup. Na nowo życie. Znakiem odrodzenia nie jest dla mnie Read More »


Reposted from hormeza