Ze szpikiem. 

405 posts 27 followers 14 following

śnią mi się płonące kości zwierząt

wydrążone mrówczym korytarzem czaszki

pełen szkielet psa przypadkiem 

zaplątanego we wnyki

 

miał iść do nogi myśliwego 

a tak głupio wziął i zdechł 

 

można tak pechowo postawić nogę 

i zniknąć raz na zawsze 

w pragnieniu i głodzie

szczęścia pożądać 

jak nieostrożna suka

 

pewnie ganiała się w maju

ma za swoje

 

tako rzeczą kościane wróżby

wymyte przez rzeki

zakopane pod mchem

zostawione na lodzie

 

jak ptasie zrośnięte obojczyki 

rozrywane na pół 

żeby spełniły życzenie 

przeciągam ich centrum na swoją stronę 

łóżka w półśnie 

rozdzieram żebra i sprawdzam 

ciągle tam jesteś 


Reposted from hormeza

Jesteś tak żywa i żwawa

A tyle mówisz i myślisz o śmierci

To nie przystoi radosnej dziewczynce

Pomówmy o czymś weselszym

 

A może ja nie chcę 

Bo jestem 

Jak ptak skaczący po bluszczu

Który oplótł stary pusty dom

Tu postanowiłam uwić gniazdo

Cenię chłód kruszejącego muru

Słucham echa starych głosów 

By tworzyć z nich nowe pieśni 

 

Może jestem 

Jak świecące w ciemności 

Owocniki prawiecznej grzybni

Rosnące tylko jesienną chwilę 

Wyrosłe na butwiejacej paproci

I rozkładającej się piszczeli sarny

Zmieniam mrok w światło 

To co zatrzyma oddech

Dla mnie staje sie życiem 

 

Bez zakończeń nie ma początków 

Nie znajdziesz odpowiedzi bez

Odpowiednio zadanego pytania

Czuję to w kościach od zawsze

Tak jak starzy ludzie

Przepowiadają nimi deszcz

Po prostu pozwól mi na to

Read More »
Reposted from hormeza

Czy jego skóra 

Jarzyła się nocą 

Gdy nie mógł spać 

Tak jakby połknął księżyc?

 

Czy jego oko

Ciemniało nad ranem

Bardziej niz tło spadajacych

W sierpniu gwiazd? 

Czy widziałaś te zdarzenia

I nie zrobiłaś z tym niczego? 

Czy to prawda 

Że jego kości były bardziej miękkie 

Niż twoje serce? 

 

Z skowronka który jako 

Jedyny ptak śpiewa swoje 

Baśnie w locie o poranku

Zejdę w noc i 

Stanę się tak jak ty

Futrzastą ćmą

By mój świt przestał być 

Twoim zmierzchaniem

 

Chce wiedzieć wreszcie

Będę furkotać i zawisać będę

Zmierzchnicą z czaszką 

Trupa twojej przeszłości właśnie 

Nad mdłym i dusznym

Zapachem z kieliszka powoju

Dziś cię zapytam zamiast mówić 

 

Wyrywam ci więc 

Czystym chirurgicznym ruchem

Włosek za włoskiem 

I jak w starej dziecięcej rymowance

Pytam głosem bez emocji Read More »


Reposted from hormeza

 

Here I am, floating in emerald sea.

Keep me dancing, keep me still as can be.

And I try to keep the balance right.

And I try but it feels like wasted time.


Reposted from hormeza

Tu sierpień pachnie czerwcem

Dojrzewa zielonym owsem

Który nigdy nie bedzie miał szansy 

Stać się złotem 

 

Nie ma śmierci przedwczesnej

Jest tylko regularny takt

Któremu wszyscy musimy przyklasnąć 

 

Uczucie świeżości wiosny

Byc może nie dożyje niedzieli

Noc wróci szybciej 

Niż drgnie mi powieka 

 

I tylko

Zdziwiona sowa przelatuje

Nad snem

W którym dotykamy się wreszcie

Opuszkami warg


Reposted from hormeza

Leżeliśmy na trawie 

Otuleni zapachem nadjeziornej mięty 

Powiedziałeś znienacka

Szkoda że nie chcesz

Jesteś jak katedra

I twój głos mógłby być tak samo potężny 

Gdybyś pozwoliła mu wybrzmieć 

 

Zawsze zastanawiało mnie

Skąd w jego przerażeniu życiem 

Ten jeden największy bezwstyd

Głośnego zaśpiewu na ulicy

Nucenia i drżenia melodii do ucha 

Obcym w tramwajach 

 

Śmieszne 

Bo on częściej szeptał niż podnosił głos 

Ja potrafiłam krzyczeć z oddali 

Od dziecka i zawsze zatrzymywałam 

Tym cały świat 

Matka biegła do mnie z przerażeniem 

Żeby mnie uciszyć błagając żebym przestała 

Bo bała się legendy o pękniętej 

Głosowej strunie która się nie zrasta

I o życiu w ciszy innego gówniarza

Który stracił słuch od własnego wrzasku 

 

Bała się że stanę się kaleką 

Więc odebrała mi krzyk  Read More »


Reposted from hormeza


Sierpień. Grzebię w starym pamiętniku. 

Vince.
Wiesz, myślę, że by ci się tu spodobało. W moim nowym życiu.
(...)I wiesz, znowu zaczęliśmy palić. Oboje. Co prawda nie dożyłeś czasów, kiedy On nie palił, a ja kryłam się w szpitalnych palarniach. A gdy wróciłam do domu po pracy udawaliśmy, że ten temat nie istnieje. Nie dożyłeś tego, ale myślę, że mógłbyś to sobie wyobrazić. Trochę to było komiczne wręcz, jeśli nie miało to w sobie wręcz iskry tragikomicznej. Niedopałkiem łatwo podaplić stos, przekonywałam się o tym w niejednym sporze.

Ale, teraz palimy znowu oboje, jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Mimo że już nie wdmuchujemy sobie dymu z płuc do złączonych ust. To stało się trochę dziecinne. Czasem, gdy wypiję, mam ochotę zrobić tak z kimś innym. Tak jakbym śmiertelnym oddechem, przypominającym dziecinne czasy, mogła przelać milion emocji i połaskotać pozornie martwe wnętrze od środka. Miałabym ochotę, pocałunki i prawdziwe sploty języków zostawiając dla Niego, rzecz jasna. Bo nie o to w tym wszystkim chodzi. To tylko usta- usta, które żywym trupom przywróciłyby żywsze krążenie. Ale zostawiam to w snach i śmielszych wyobrażeniach, śmiejąc się z samej siebie. Read More »


Reposted from hormeza

Zrozumiałam tej nocy, dlaczego pokochalam go od razu. Bez zastanowienia. Powiedziałam TAK w sercu zanim powiedziałam mu wprost zgodzeniem się na kawę. Pokochałam ten śmiech, te rude wlosy, zielone spojrzenie. Tę przedziwną wrażliwość. Ogromną mądrość.

 

Jest tricksterem. Jest wilkiem z imienia, ale nie gryzie, nie robi z tego durnego symbolu. Jest czerwonym wilkiem, o dziwnym futrze, jest dzieckiem Lokiego. Mógłby połykać księżyc, bo księżyc jest zmienny jak on, ale w rozsadnych cyklach. 

 

Zakochasz się w nim jeśli on tego chce. Mógłby pstryknąć palcem wokół którego cie owinie. Nigdy nie znałam wcześniej kogoś takiego. Nie chodzi o żadne specjalne piękno, ale czasem myślę, że rozkochałby w sobie nawet diabła na jedną noc, gdyby chciał. Ale nie ma zamiaru, bo kocha wiernie tego jedynego mężczyznę, jedynego w całym swoim życiu, który zamieszkał się jego sercu na stałe.  Read More »


Reposted from hormeza

Znami dotrę na ostatni egzamin

Muszę jeszcze 

Posprzątać stare sprawy 

I nauczyć sie nowych

Być może zdążę 

Zamieść szkło porozbijanych złudzeń 

Ułożyć z niego mozaikę

Ktorej wzoru najmniej się spodziewałam

I potem w nowej nauce

Stać się pod dotykiem jego dłoni 

Kostką lodu ktora tak samo topnieje

Jak zastyga w strachu 

Wiedząc przecież że 

To nigdy więcej się nie zdarzy

Nie ma powtórnych terminów 

 

Do tego czasu chcę 

Zawiesić na uchu robaczywe czereśnie

Prosto z sadu

Odkryć w nich cud słodyczy której 

Nie da mi żaden doskonały owoc

Owinięty zapachem plastiku

W tym ogrodzie chcę jeszcze

Zamknąć kielichy powoju po deszczu

Zatrzasnąć w nich brzęczące trzmiele

Powtórzyć tę jedyną melodie dziecinstwa

 

Jeszcze będę miała okazję 

Poranić stopy w szaleństwie tańca

Bo nigdy nie przestanę i nigdy się  Read More »


Reposted from hormeza

A jeśli zjawi się płomyk 

To chuchać na gorące 

Zagasić 


Reposted from hormeza

Lepkość liści rosiczki

Drapieżnej z potrzeby jałowości torfu 

Tak samo ulepiłam się 

Stojącą wodą z bagien

 

Skąd przesiąkasz we mnie jak

Z podziemnego Styksu

Żadne delty i dorzecza z powierzchnu

Do tego tu nie doprowadziły 

Może dlatego ciągle widuję 

Zmarłych na drugim brzegu za mgłą

 

Zastój miękkiej deszczowki 

Jak płynu w kości po uderzeniu

Skrapla się w płucach 

Nigdy nie tonące żółltobrzeżki

Łypiąc czworookiem toczą 

Zaciętą walkę

 

Menisk wypukły zmarzniętego sutka

Napięcie powierzchniowe skóry 

Rozerwę tę przezroczystą 

Błonę molekuł a wtedy

Wytrysk fontanny

Zalew powodziowy

Nic nas nie uchroni

 

Fatalizm pustynnienia

Przeczuciem płotki w jeziorze

Odmawiam różańce modlitw

Ufam w skończoną ilość wody 

W wody nieustanny obieg

Z wodą święte obcowanie

W wodzie połączenie  Read More »


Reposted from hormeza

 

 I was on a heavy tip

Tryin' to cross a canyon with a broken limb

You were on the other side like always

Wondering what to do with life

 

I’d already had a sip

So I'd reasoned. I was drunk enough to deal with it

You were on the other side like always

You could never make your mind

 

And with one kiss

You inspired a fire of devotion

That lasts twenty years

What kind of man loves like this?


Reposted from hormeza

Masz już 33 lata, a ja ciągle widzę w tobie nieraz małą dziewczynkę. Albo tę zgubioną dzwudziestokilku latkę. Pod innym światłem jednak wyglądasz na o wiele starszą ode mnie. O wiele dojrzalszą, bardziej doświadczoną. Czasem tylko boję się, że może już cyniczną, zgorzkniałą? Ale potem znowu się śmiejesz. Wiem, wszystko na miejscu. 

Zostałaś w miejscu, które ja porzuciłam. I czasem przez krótką sekundę boję się, że nasze życia się rozjeżdżają, jak pociągi do przeciwnych stacji. Nie wiem jak ten świat jesy zbudowany, że czasem znów siedzimy w jednym przedziale. Może właśnie nie świat o tym decyduje, tylko my. 

Czasem strasznie sie o ciebie boje. I nikt nie potrafi mnie wkurwić tak, jak ty. I wiem, że ja tez cię ranię. Ile już razy stało się co się stało, ile razy ponoć byłyśmy dla siebie toksyczne? A jednak, leczymy się nawzajem. Może wszystko dlatego jak się zaczęło? A może po tylu latach to nie ma znaczenia. Żaden początek nie ma, jeśli nie buduje się tego dalej.  Read More »


Reposted from hormeza