Dni, kiedy chce się gotować jedzenie.
Włączać rano cichą muzykę, patrzeć
na to wszystko, co dalej będziesz robić.
Wsłuchiwać się w dźwięk rozbijania jajek
o brzeżek czarnej miski.
Pamiętać, że ciasto zniesie wszystko
oprócz braku soli. Dać szczyptę.
Patrzę w okno, które udało się
umyć tylko od środka.
Widzę przez nie te wysokie siostry sosny.
Widzę przez nie moją babcię,
która gotowała w tej kuchni wszystkie te gołąbki.
Która uczyła przesiewać mąkę,
oddzielać żółtko od białka,
wyrównywać nożem powierzchnię,
odkrajać niepotrzebne,
odmywać z ciasta ręce.
Słyszę wszystkie wyśpiewane pieśni,
dźwięczny śmiech i kaszel.
Dni, kiedy chce się gotować jedzenie,
żeby ktoś przychodził do ciebie.
Dni, kiedy ktoś przychodzi,
a ty sadzasz go w kuchni,
żeby nakarmić.
I dziękować za to.
I znowu słuchać dźwięku rozbijania
skorupki jajka,
dźwięku rozpalania ognia
i dźwięków naczyń.
Jesteśmy najbliżej z tymi, z kim jemy.
Bo jedzenie to nasza pierwsza rozmowa.
I ja dziękuję.
Olha Povoroznyk
Reposted from hormeza