Upuść szklane oko

W noc i cudze sny rozprosz

W zroszoną łzami trawę

Rozprysk marzeń jak 

Szklana kropla na jesiennie

Umierającym pięciorniku

 

Wbrew wróżbie nie bylo ich pięciu 

Nawet nie dwóch 

Był jedyny

I cóż z tego

 

Pożegnaj się więc 

Tu i teraz uniesione brwią 

I wzruszeniem ramion 

Umierając w środku

Najsłodsze gruszki wyjadają

Osie pyszczki 

Potem ucztują na padlinie

 

Ty więc odmów modlitwy za mnie

Choć nie umiesz złożyć rąk 

W tym równaniu 

Opętanych różańcem zmysłow

Odlicz do dziesięciu wstecz jak diabeł 

 

Zawsze niesposłusznie

Zawsze niepokornie

Zaciśnij zęby i daj na zaduszki

Zamiast na zapowiedzi

 

Noc wieńczy się różem

Kolorem głupców 

Połykam śliskie szkło oka

Jak niestosowną miłość 

Łapczywie gwałtownie

 

Wyjedz mnie do kości

Zanim zadrżę w skowycie

Księżyc zachodzi tej nocy

Nim zacznie świtać

 


Reposted from hormeza