Mam wrażenie, że w tym roku pazdziernik zamienił się miejscem z listopadem.
Wszystko nie tak. I smutek i lęk i żałość, od zewnątrz do środka.
Reposted from hormeza
Mam wrażenie, że w tym roku pazdziernik zamienił się miejscem z listopadem.
Wszystko nie tak. I smutek i lęk i żałość, od zewnątrz do środka.
Chciałabym, żeby powiedzenie sobie "przecież nic nie mogę zrobić " powodowalo jednocześnie, że to wszystko przestaje mnie tak rozpierdalać emocjonalnie.
Wy- to moja ulubiona historia miłosna, którą mogę widzieć z boku.
Z całym tym bałaganem, wśród którego zawsze na wierzch wypływa to, co najważniejsze. Czułość i pożądanie. Miłość. Z całą prozą życia, ludzką kruchością i przeszkodami, które mimo wszystko przeskoczyliście. Bo chcecie być razem, bo w tym byciu razem każda minuta jest na wagę złota.
Uwielbiam na was patrzeć. Słuchać jak jedno mówi o drugim. Wychwytywać te wasze spojrzenia między sobą, gdy jesteście wśród innych ludzi. Wychwytywać spojrzenia, gdy jeden patrzy na drugiego i myśli, że nikt inny nie dostrzeże tej chwili troski i zachwytu, które wylewają się przez źrenice.
I wiem już, że niezależnie, czy to skończy się tragedią, czy długim spokojnym starzeniem razem, powiedzielibyście obje:
I'd tell them, "Put me back in it" Read More »
Jeśli można przeżyć idealne weekendy, to ten należał do właśnie takich. Te dni należały do tych, w których każda chwila przepełniona była doznaniami i emocjami. Czasem ciężkimi. Głównie jednak rozjaśniającymi duszę.
Moje serce drży, cała drgam, przepełniona czułością.
I pomimo że bałam się dat, które przypominają o przeszłych utratach. Mimo lęku wybrałam życie. Oddychanie pełną piersią. Złote słońce. Śmiech i bliskość.
Szczęście.
Noc spadających gwiazd. Jak co roku nie mogę nie myśleć o Tobie. Twoim pożegnaniu tamtego wieczoru i śmierci gdy zaczynało świtać, a ta wyjątkowa noc kończyła się powoli bladym światłem poranka.
Dni teraz są nad wyraz piękne. Wypełnione śmiechem i ciepłem spotkanych przez większy lub większy przypadek ludzi. Lato rozbłysneło na moment, jak supernowa, tuż przed wybuchem. Niezwykła pogoda na mojej samotnej Wyspie pośrodku oceanu.
Ona jest samontna na północnym szczycie globu. Ja już nie. Jestem kochana. Mam tego, z którym niedawno świętowałam te nadal nie docierajace do mnie ogromem 15 lat bycia razem. I mam swoje stado, z którym przeżywam smutki i radości. Nie myśl jednak, że nie myślę o Tobie. Że zapomniałam. Wiem, że chciałbyś, żebym właśnie tak trwała. Nie w smutku, pielęgnując czarną pustą dziurę pod sercem, dziurę twojego braku. Read More »
Czuję się absurdalnie gorsza. Niewystarczająca.
A teraz boję się, że w końcu to wszyscy zauważą.
Ta myśl dziś jest jak ramię jeżowca nadepnięte nad brzegiem oceanu bosą stopą. Boli, z gdy próbuję ją usunąć, kruszy się i włazi jeszcze głębiej.
Pełznie do głowy, stamtąd do rozumu.
Gorszy jest okruch, który wciskać się żyłą do serca.
Uczucia zastygają we mnie jak galaretka w lodówce. Żołądek ciąży, jak gdybym połknęła mokre prześcieradło. W głowie myśli przesuwają się jak spadające z wysoką kamienie owinięte w jedwab.
Wiem, że nie ma powrotów. Koryto tej rzeki wyschło po tym, jak postawiono na niej niezburzalną tamę.
Wypełnia je nieraz tylko strumyczek tęsknoty, gdy pada. Powolny, leniwy. Ten, który będzie wlewał się w serce aż do ostatniego dnia.
Jesteś tak piekny, że mam wrażenie, iż tej nocy to księżyc przyglądał się Tobie.
I hate everything about you.
Why I do love you?
To chyba lipiec i ten deszcz, gdy inni mówią mi o upale. To chyba lipiec i nawracająca fala zeszłego roku. Tych skojarzeń. Wspomnień jakby to było wczoraj. Moim przekleństwem jest to, że wszystko pamiętam. Niektórzy zapominają wręcz za łatwo. Za to też jestem zła.
To ta myśl. Ona zawiązuje mi supeł w brzuchu, którego nie mogę rozwiązać unikami. Kótrego nie mogę rozlużnić rozmowami pełnymi ciepła, nocami pełnymi śpiewu. Nie daje nic śmiech i myśl że w gruncie rzeczy życie jest wspaniałe. Muszę się temu poddać. Ucieczki nigdy niczego nie dają. Spychologia to trefna nauka. Zatoń więc, mówię sobie.
Bo gdy rozmawiałam z M. przez telefon, którego zobaczę w piątek pierwszy raz w życiu, poczułam to znowu. Absurdalne przecież szarpnięcie. Z M., który przyznał, że przylatuje na Wyspę bo miał ją na liście, ale znalazła się na niej wyżej, bo ja tu jestem. Cieszę się, w końcu będziemy mogli śmiać się a może i płakać nie tylko na kamerce telefonu, ale i na żywo- ale w tym szczęściu znalazła się i myśl, którą musiałam wybiegać na brzegu oceanu, którą musiałam wyrzucić ze śmieciami podczas sprzątania. Read More »
Swoje korzenie zaplotłam już ciasno z żyłami tego oceanu.
Współdzielimy serce.
W deszczu i szarości tego weekendu znalazłam mnóstwo piękna. Jakbym tańczyła między kroplami, a żadna z nich nie zmoczyła mnie w sposób, że oto stała się zimność.
Wdzięczność, że pomimo.